Motor Lublin, jeden z bardziej ambitnych klubów piłkarskich w Polsce, znalazł się w centrum kontrowersji po szokującym incydencie z udziałem ówczesnego trenera Gonçalo Feio. To, co zaczęło się od napięcia po meczu, szybko przerodziło się w gwałtowny wybuch agresji, który wstrząsnął środowiskiem piłkarskim i postawił poważne pytania o odpowiedzialność na najwyższych szczeblach klubu.
Po zaciętym meczu w marcu 2023 roku emocje w szatni Motoru Lublin sięgnęły zenitu. Według doniesień, Feio miał zaatakować słownie rzeczniczkę prasową klubu, a następnie wdać się w kłótnię z prezesem Pawłem Tomczykiem. W pewnym momencie trener rzucił w prezesa plastikową tacką, powodując ranę ciętą nad okiem, która wymagała interwencji medycznej i hospitalizacji.
Zaskakujące było jednak to, co wydarzyło się później. Zamiast zawiesić trenera, klub udzielił mu pełnego wsparcia. Decyzją właściciela Motoru zawieszono… prezesa Tomczyka na trzy miesiące, a rzeczniczkę prasową zwolniono z funkcji. Taka reakcja wywołała falę oburzenia wśród kibiców i komentatorów sportowych, którzy zarzucili klubowi brak profesjonalizmu i niewłaściwe zarządzanie kryzysem.
Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) podszedł do sprawy bardziej stanowczo. Po analizie incydentu nałożono na Feio roczne zawieszenie — choć zawieszone na okres trzech lat. Dodatkowo trener został ukarany grzywną i zobowiązany do oficjalnych przeprosin wobec osób, które ucierpiały w wyniku jego zachowania. Mimo że kara nie wykluczyła go z pracy, pokazała, że organizacje piłkarskie nie będą tolerować aktów przemocy.
Pomimo przetrwania początkowej burzy, Feio ostatecznie zrezygnował z funkcji trenera Motoru Lublin w marcu 2024 roku. Choć decyzja została przedstawiona jako dobrowolna rezygnacja, cała sytuacja pozostawiła poważny ślad na wizerunku klubu i ujawniła poważne problemy w strukturach zarządzania. Dla Motoru to bolesna lekcja i przestroga, jak groźne mogą być niekontrolowane emocje i brak odpowiedzialności w profesjonalnym sporcie.