W momencie, który zaskoczył cały świat tenisa, Iga Świątek – uznawana za królową kortów ziemnych – wprawiła fanów i komentatorów w osłupienie swoim niezwykle dziwnym występem podczas niedawnego meczu Wielkiego Szlema. To, co miało być rutynowym spotkaniem trzeciej rundy, szybko przerodziło się w coś zupełnie nieoczekiwanego.
Zamiast skoncentrować się na grze, Świątek niespodziewanie przerwała rytm meczu. Podeszła na środek kortu i ku zaskoczeniu widzów zaczęła parodiować styl gry swojej przeciwniczki w przesadnie zwolnionym tempie. Niektórzy widzowie śmiali się nerwowo, inni patrzyli w milczeniu, nie wiedząc, czy mają do czynienia z żartem, czy z załamaniem nerwowym.
Komentatorzy byli równie zdezorientowani, próbując na bieżąco zrozumieć sytuację. Jeden z analityków zapytał wprost, czy to forma artystycznego wyrazu, czy otwarty kryzys psychiczny, gdy Świątek teatralnie zakręciła rakietą i dodała sarkastyczny ukłon po nietrafionym, banalnym zagraniu. Studio komentatorskie huczało od spekulacji, nie potrafiąc zakwalifikować tej surrealistycznej sceny.
W internecie reakcje były natychmiastowe i skrajne. Media społecznościowe zalała fala komentarzy – od pełnych troski po rozbawione. Niektórzy uznali to za “ikoniczny chaos”, inni sugerowali, że to niemy protest wobec presji świata zawodowego sportu. Jeden z postów, który szybko stał się viralem, żartował, że Iga porzuciła tenis i trenuje teraz do występów w Cirque du Soleil.
Jakby tego było mało, po meczu Świątek dolała oliwy do ognia – odmówiła udziału w konferencji prasowej, rzuciła rakietą w tłum i opuściła stadion w ciemnych okularach… nocą. Czy to początek końca kariery mistrzyni, czy może otwarcie jej „czarnego rozdziału”? Jedno jest pewne – świat tenisa nie może oderwać wzroku.